Mówi się, że się uda, albo się nie uda… Wszak są dwa uda 😉
Oto link do wpisu, czy „uda” są też w coachingu 😉
Autorka wpisu: Małgorzata Wąsowska
Mówi się, że się uda, albo się nie uda… Wszak są dwa uda 😉
Oto link do wpisu, czy „uda” są też w coachingu 😉
Autorka wpisu: Małgorzata Wąsowska
Na początek bajka:
Pewien król pomyślał sobie kiedyś, że wszystko robiłby prawidłowo, gdyby znał właściwą na to porę; gdyby zawsze wiedział, z jakimi ludźmi ma przestawać, a z jakimi nie; i gdyby zawsze miał rozeznanie, które z jego dzieł jest najważniejsze. Zwołał wszystkich uczonych mężów swojego kraju, ale udzielili mu oni odpowiedzi, które nie były dla niego zadowalające.
Postanowił wówczas spytać o to słynącego z wielkiej mądrości pustelnika. Pustelnik przekopywał właśnie grządki przed swoją chatą i sprawiał wrażenie wyczerpanego. Król wziął łopatę i kopał godzina po godzinie ziemię, zaś pustelnik przez cały czas milczał.
O zmierzchu przyszedł z lasu brodaty mężczyzna z ciężkimi obrażeniami. Pustelnik wraz z królem pielęgnowali go, jak tylko mogli najlepiej. Tak to zastał ich wieczór. Król był w końcu tak zmęczony, że zasnął na progu. O świcie brodaty mężczyzna wyznał mu słabym głosem, że chciał go zabić z powodu wyroku śmierci dla swego brata, ale teraz, skoro uratował mu życie, będzie służył królowi po kres swoich dni wraz ze swoimi synami. Król wybaczył mężczyźnie, obiecał przysłać swojego lekarza i udał się ponownie do pustelnika, aby przedłożyć mu swoje trzy pytania.
„Już przecież otrzymałeś odpowiedź” – odrzekł pustelnik. „Gdybyś wczoraj nie przejął mojej pracy, człowiek ten napadłby na ciebie. A zatem kopałeś moje grządki we właściwej porze, ja byłem najważniejszym człowiekiem, zaś najważniejszym dziełem było wyświadczone mi dobro. Następnie był czas na pielęgnowanie tego zranionego człowieka, to było wtedy rzeczą najważniejszą; inaczej wykrwawiłby się bez pojednania z tobą. Wówczas to on był dla ciebie najważniejszych człowiekiem, a to, co dla niego zrobiłeś, najważniejszym dziełem. Zapamiętaj więc sobie:
Najważniejszym czasem jest zawsze dana chwila. Najważniejszym człowiekiem jest zawsze ten, z którym los nas w danej chwili zetknął. A najważniejszym dziełem jest zawsze czynienie mu dobra. To jest życiowym powołaniem człowieka.
Lew N. Tołstoj
I teraz pytania:
Co czujesz po przeczytaniu?
Jaka mądrość płynie dla Ciebie z tej bajki?
Co chcesz z tej bajki wziąć dla siebie?
Jeżeli chcesz się z nami skontaktować w sprawie sesji coachingowych oraz warsztatów i szkoleń, prosimy napisz do nas.
Autorka wpisu: Dominika Piórecka
Myśl o tym zadaniu pojawiała mi się przy okazji czytania wpisu, do którego załączam link. Potem był pomysł, a następnie jeden z Klientów wykonał podobnie zadanie domowe. Sądzę, że może to być bardzo dobre ćwiczenie dla Klientów, którym się wydaje, że nic im się nie udaje, albo którzy mają opory przed realizacją swoich marzeń.
Przykładowy sposób wykonania ćwiczenia:
1. Wybierz danie z dzieciństwa, do którego często wracasz w myślach lub zupełnie nowe, czyli takie, które zawsze chciałeś/chciałaś spróbować.
2. Po wyborze dania, sformułuj i zapisz cel SMARTER, który spełnia kryteria – z ang. od pierwszych liter: S – Specific and clear (specyficzny, konkretny, jasny), M – Measurable (mierzalny), A -Attainable (osiągalny), R- Relevant (istotny), T – Time-bound (osadzony w czasie, określony czas), E – Exciting (ekscytujący), R – Recorded ( zapisany).
Przykład
Cel: Chcę przygotować i zjeść ciastko marchewkowe do końca tego tygodnia (do soboty włącznie). Nigdy go jeszcze nie próbowałem.
3. Odpowiedz na przykładowe pytania i przygotuj plan działania:
4. Po zrealizowaniu celu, zastanów się nad kolejnym celem, o którym marzysz od miesięcy, czy lat? I pomyśl, jak to doświadczenie pomoże Ci w jego realizacji? Co Cię zmotywowało do działania? Jak to doświadczenie może Ci pomóc w przyszłości? Jeżeli nie wykonasz tego zdania, zastanów się, co się stało? Jakie płyną dla Ciebie wnioski z tej sytuacji na przyszłość?
Jeżeli chcesz się z nami skontaktować, w tym także w sprawie sesji coachingowych oraz warsztatów i szkoleń, prosimy napisz do nas.
Autorka wpisu: Małgorzata Wąsowska
Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie chcemy w nim trwać dłużej niż to konieczne, tracimy radość i sens tego, co przed nami.
Paulo Coelho
Oto link.
Autorka wpisu: Małgorzata Wąsowska
Czasem poznajemy osobę i wydaje nam się, że „czegoś” jej brakuje. Zachowuje się w sposób, który nie odpowiada jej słowom. Mówi rzeczy, które do siebie nie pasują. Jej cele nie pokrywają się z tym, co chce zrobić, albo ma ambiwalentny stosunek do celów, które deklaruje. Wydaje się, że taka osoba jest w ciągłym, wewnętrznym konflikcie ze sobą, dysharmonii, z poczuciem wyrzutów sumienia, brakuje jej akceptacji własnej osoby, podejmuje chaotyczne działania, próbuje złapać „siedem srok za ogon”, itp . Sprawia wrażenie, jakby się „obawiała swojego cienia”, czyli np. unika czegoś lub przed czymś ucieka. W takich razach może chodzić o spójność, czyli stan w którym jest się w kontakcie ze sobą.
Spójność pozwala człowiekowi osiągać pragnienia, daje mu poczucie sensu w życiu (bycia sobą) oraz poczucie bezpieczeństwa i bycia przyzwoitym.
Spójność buduje się konsekwentnie codziennie poprzez robienie małych rzeczy i spraw (tzw. „małych kroków„), np. poprzez podejmowanie realistycznych celów, dotrzymywanie terminów, czy obietnic (także wobec siebie).
Spójność jako wzorzec zachowania zwykle „dziedziczy się” na początku od rodziców i/lub autorytetów. To w jaki sposób zachowują się autorytety rzutuje na późniejsze życie człowieka. Bywa, że dziecko odrzuca komunikat rodzica i/lub autorytetu, który jedno mówi, drugie myśli, a trzecie robi, bądź każdej osobie mówi co innego, a w rzeczywistości myśli jeszcze inaczej, a jeszcze inaczej robi, ale zdarza się też, że zachowuje się podobnie jak on, czyli niespójnie.
W późniejszym życiu ze spójnością niektórzy wiążą 4 opisane poniżej elementy:
Inni odnoszą spójność do rozumienia siebie i otoczenia, zaradności, czy też posiadania wystarczających zasobów do raczenia sobie oraz sensowności, czy też nadania działaniom i życiu sensu.
Spójność oznacza, że człowiek jest spokojny i harmonijny. W takim stanie wie, co jest dla niego dobre i właściwe. W zgodzie są jego zmysły, ciało, dusza, serce, stosunek do innych, wartości, przekonania, itp. Działania są w zgodzie we wszystkich aspektach życia. Całe ciało funkcjonuje jak harmonijne małe osobowości, które ze sobą współgrają.
Spójność to także odpowiedzialność za siebie i za innych. Za podejmowane działania i efekty tych działań. Kiedy decyzje podejmowane są w taki sposób, mówi się, że obok spójności pojawia się ekologia (bycie w zgodzie z innymi, środowiskiem, etc.). Bo ekologia i spójność to dobrana para.
Spójność w relacjach, w tym zawodowych, to uczciwość/przyzwoitość, słowność i robienie tego, co się deklaruje oraz poufność. Takiemu człowiekowi ufają inni, są gotowi dla niego wiele zrobić oraz czują się bezpiecznie, bo wiedzą czego mogą się spodziewać. Zaufanie to podstawa każdej relacji, w tym także tej z samym sobą.
Temat spójności dotyczy zarówno Klientów, jak też coachów.
Polecam również link do wpisu na temat spójności wewnętrznej, kolejny oraz cytat:
„Zatrudniając ludzi szukam w nich trzech rzeczy. Pierwszą jest spójność wewnętrzna, drugą – inteligencja, a trzecią wysoki poziom energii. Ale jeśli nie masz pierwszej, dwie pozostałe zabiją cię.”
Warren Buffet
Jeżeli chcesz się z nami skontaktować, w tym także w sprawie sesji coachingowych oraz warsztatów i szkoleń, prosimy napisz do nas.
Autorka wpisu: Małgorzata Wąsowska
Jeśli martwisz się jakąś rzeczą, twoje cierpienie nie wynika z rzeczy samej w sobie, lecz jest skutkiem sposobu, w jaki ją oceniasz. A to możesz w każdej chwili zmienić.
Marek Aureliusz
Oto link.
Autorka wpisu: Małgorzata Wąsowska
Przeczytaj proszę bajkę, a następnie pisemnie odpowiedz na parę pytań (mogą to być odręczne notatki). Sądzę, że zajmie Ci to ok. 5 minut.
A zatem…
„Daleko stąd, daleko, w królestwie zwierząt, żyła pośród innych mała pszczółka. Tym się jednak różniła od innych pszczółek, które latały po łąkach i spijały słodki nektar z kwiatów, że zapragnęła zrobić wielką karierę, występować w telewizji, być na pierwszych stronach gazet. Marzyła o wielkiej sławie. Pewnego dnia powiedziała do mamy: Zostanę modelką. Mama najpierw się zdziwiła, a potem zaczęła tłumaczyć córeczce: Ależ kochanie, modelki mają takie długie nogi, są bardzo wysokie, a ty jesteś malutką pszczółką. Pszczółka nie chciała tego słuchać i nie czekając, aż mama skończy, odleciała czym prędzej do szkoły dla modelek. Właśnie zaczynały się zajęcia. Sarenki i łanie biegały po wybiegu, przytupywały kopytkami, kręciły ogonkami, a nadal biedna pszczółeczka musiała uważać, by jej ktoś niechcący nie nadepnął. Na szczęście miała żądło i to ją uchroniło przed zadeptaniem. Nikt jednak nie zwracał na nią uwagi. Po kilku lekcjach sama stwierdziła, że to zajęcie nie dla niej. Zostanę piosenkarką, pomyślała, potrafię tak doskonale brzęczeć. Mamo – powiedziała – zmieniłam decyzję, zostanę piosenkarką. – Ależ ty nie potrafisz śpiewać! Nie znasz nut – mówiła bardzo zmartwiona mama. – Umiem za to pięknie brzęczeć – odparła pszczółka, wzruszyła lekceważąco ramionami i nie słuchając dłużej mamy, odleciała do radia. Pięknie brzęczę – powiedziała, wchodząc do studia. – Doskonale – odparł redaktor słowik. – Właśnie dzisiaj mamy konkurs młodych talentów, stań w kolejce i tutaj, na tej kartce napisz swój repertuar. – Repertuar… a co to takiego? – zdziwiła się. – Zapisz tutaj, o tu – pokazał pazurkiem – piosenki, jakie zaśpiewasz. – Mmmhhhhmmm – zamruczała niezadowolona pszczółka. I po chwili uzmysłowiła sobie, że nie zna żadnej piosenki, potrafi tylko brzęczeć. Słowiki wyśpiewywały trele morele, skowronki nuciły smętne pieśni, nawet wróbelki dzióbkiem wystukiwały rytm i zawzięcie powtarzały słowa piosenek. Tutaj nie cenią prawdziwych talentów, pomyślała. Tylko się skompromituję, nie docenią mnie. Czym prędzej odleciała do ula. A może zostać aktorką, najlepiej filmową? – zastanawiała się. – Tak, nadaję się do tego. Ale i tutaj okazało się, że liski, kreciki, a nawet niedźwiadki lepiej znają sztukę aktorską. Nasza pszczółeczka nie potrafiła zadeklamować wiersza czy zatańczyć. Może zostać stawnym sportowcem? Zajączki biegają szybciej, koniki wyżej skaczą. Nie, do tego też się nie nadaje. Co ja nieszczęśliwa mam robić, jaki zawód wybrać? – głośno lamentowała. Przyleciały inne pszczółeczki, usiadły dookoła i spytały: – Dlaczego nie chcesz zbierać miodu? Masz taki piękny ryjek, na pewno będziesz w tym znakomita. Chodź z nami. Poleciały na piękną łączkę i po pracowitym dniu mała pszczółeczka zebrała garnek słodkiego nektaru. – Jesteś w tym naprawdę wspaniała – pochwaliła mama. – Bardzo się cieszę, że moja córeczka jest takim dobrym zbieraczem. Pszczółeczka spojrzała z dumą na garnek pełen po brzegi i też się ucieszyła. Potem pomyślała: Do tego się właśnie nadaję, to potrafię robić dobrze. Zadarta łebek do góry bardzo z siebie dumna i razem z innymi poleciała do ula.”
Źródło: Molicka M. Bajka o mróweczce. W: Bajkoterapia. O lękach dzieci i nowej metodzie terapii. Poznań 2002.
I teraz pytania:
Co czujesz po przeczytaniu?
Co teraz wiesz więcej?
Jaka jeszcze mądrość płynie dla Ciebie z tej opowieści?
Co chcesz z tej opowieści wziąć dla siebie?
Jeżeli chcesz się z nami skontaktować, w tym także w sprawie warsztatów i szkoleń, prosimy napisz do nas. Prosimy o kontakt mailowy także w sprawie indywidualnych sesji coachingowych.
Autorka wpisu: Małgorzata Wąsowska